Jednym pękają gumki, innym ekrany w
smartfonach – nie wiem co lepsze – wzrost populacji czy
ograniczenie kontaktu do minimum w związku z pękniętą szybką w
telefonie... Mnie przytrafiło się to drugie - dokładniej nie mnie,
a Doktorowi(gdyby to była gumka nie wiem czy byłabym w stanie o tym
pisać). W związku z powyższym od poniedziałku kontakt nasz
ograniczony jest do minimum- pisanie mesedży pilotem od telewizora
nie jest takie łatwe, jakby każdemu mogło się wydawać! Kto
wymyślił jakieś smart tv? Niby fajna sprawa, ale nie mógłby
pomyśleć, że istnieje na świecie jeden Pan, któremu akurat
stłucze się szybka w telefonie, a 1500km dalej jest jego niby
kobita z burzą hormonów, która tylko udaje, że wszystko jest
wporzo? Że wcale się nie stresuje kontaktem zupełnie z dupy i
prowadzi całkiem sielskie życie z Chucky'm i Fasolą na garbie? Ten
świat jest zwariowany dziś, kiedyś ludzie żyli bez telefonów,
internetów, mieli do dyspozycji kartkę, długopis i długie kolejki
na pocztach(co zostało do dziś)... A teraz? Obejść nie umiemy się
bez smartfonów, ajpadów, ajfonów i innych – komunikacja face to
face zanika – a co za tym idzie relacje międzyludzkie niedługo
będą zawiązywane tylko poprzez sieć komórkową czy też netową.
Dlatego, ja – świadoma powagi tego oświadczenia – nie będę
się wkurwiać i zadręczać ograniczeniem kontaktu z ojcem Fasoli, a
moim „zdalnym” partnerem. Nigdy więcej nie pisnę ani słowa w
tym temacie, zero narzekania – może to czas żeby skupić się na
sobie, dziecku zewnętrznym i wewnętrznym... Tak, this is my time!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz