poniedziałek, 1 czerwca 2015

Jedna rasa ludzka rasa!

Jak często w Waszym życiu zdarzają się sytuacje, w których zupełnie nie umiecie sobie poradzić, brakuje Wam języka w gębie i zamiast wybrnąć z tego wszystkiego coraz bardziej się pogrążacie? Otóż w moim życiu odkąd na własnej piersi wyhodowałam Chucky'ego owe sytuacje powtarzają się notorycznie. Czasami tak sobie myślę, że przyjemnie byłoby porzucić dziecko gdzieś w środku lasu i oddać na wychowanie wilkom (oczywista oczywistość, że sumienie i serce matki nie pozwoliłyby na taki wyczyn, poza tym zaraz obok prokuratury na głowie miałabym WWF za narażenie na wyginięcie i tak już zagrożonego gatunku). Do chęci porzucenia pierworodnego wilkom na pożarcie skłoniły mnie wydarzenia minionego weekendu, mianowicie wspaniałomyślna i jakże kochająca matka wraz z drugą matką-równie wspaniałomyślną jak i kochającą-Belką(siostrzana dusza od paru ładnych lat – matka Don Mateo – rówieśnika Chucky'ego) postanowiły zabrać dzieci na wyprawę do Stolycy coby dzieci liznęły trochę kultury, której matkom czasem brakuje. Tak... wycieczka była zajebista i nie piszę tego z ironią, naprawdę było super! Ale ta zajebistość trwać wiecznie nie mogła rzecz jasna – wszystko poszło w dupę podczas drogi powrotnej na Centralny. Otóż w autobusie obok mnie usiadł czarnoskóry (swoją drogą galanty) koleś, na którego widok Chucky z ogromnym bananem(to nie aluzja do czarnoskórych) na twarzy szepnął do swojego towarzysza, wskazując palcem na pasażera - „zobaC Mati muZynek”. Długo nie czekałyśmy na reakcję Don Mateo, który równie rozbawiony zaczął recytować wiersz – "Murzynek Bambo w Afryce mieszka...". No i się zaczęło – dyskusja chłopców dotyczyła tego, że cieszą się, że są biali. To wcale śmieszne nie było, starałyśmy się zachować powagę sytuacji – pomiędzy próbą zainteresowania chłopców innymi tematami, a dyskretnymi tłumaczeniami, że każdy człowiek jest równy, wpadłam na pomysł wypytywania łotrów o kolory w języku angielskim – jaki kolor musiał przyjść mi do głowy? Oczywiście, że z wielkim impetem z mojego niewyparzonego ryja dźwięcznie wypłynął wyraz – CZARNY! Ja, która chwilę wcześniej mówiłam dzieciom z pełną powagą, że wszyscy jesteśmy takimi samymi ludźmi, że nie ma znaczenia kolor skóry, zachowałam się jak skryta, ohydna rasistka, która w domu nosi koszulkę „Polska dla Polaków” bo na ulicy dostałaby wpierdol... Niestety takie faux pas wychodzą ze mnie w najmniej oczekiwanych momentach, wbrew moim poglądom i pewnym zasadom... Wstyd za dzieci, za mnie i żal za to, że w małych miastach na ulicach nie widać ludzi innych narodowości-tak aby dla dziecka widok obcokrajowca w realu nie był wydarzeniem niczym wycieczka do Disneylandu.  Odpokutuję, przysięgam! A jak wygram w totka zabiorę Chucky'ego na wywczas do małej wioski w Afryce i modlić się będę żeby tam wytykano nas palcami za inny kolor skóry  - niech poczuje jak to boli! Wbrew pozorom mam mądre dziecko - żeby nie było! ;) Yo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz