Pisanie bloga to też terapia, prawda?
Ale taka indywidualna, osobista bez osób trzecich – tylko ja i
wszechmogący internet zawarty w moim sprzęcie. Tak sobie to
wszystko tłumaczę – być może pisanie pomoże mi rozładować
frustrację, która czasem osiąga apogeum. Może wkurw na to co
dzieje się wokół mnie, wypłynie na wierzch i w końcu się go
pozbędę. Ale nie! Nie będzie tu tylko złych emocji – nie jestem
typem zgorzkniałej niewiasty, która narzeka na to jak jej źle.
Będzie też radość, szczęście i zabawne epizody z życia wzięte.
Zanim to wszystko zacznę pisać sama przed sobą(nie liczę na setki
czytelników) przybliżę swoją postać i wszystkich
człekokształtnych o których mam zamiar wspominać w moich
zapiskach.Otóż jestem 29letnią Anką, matką
6letniego chłopca, którego pieszczotliwie nazywam Chucky(czasem mam
wrażenie, że postać z kultowego horroru wpełzła do ciała mojego
pierworodnego). Kultywuję politykę prorodzinną(taki żarcik)
dlatego w brzuchu posiadam 11 tygodniową Fasolę, która kiełkuje z
dnia na dzień i daje popalić mnie i wszystkim dookoła(hormony
zamieniają mnie w niezrównoważoną psychopatkę – za co
przepraszam tych, których kocham). Jestem szczęśliwą posiadaczką
ojca Fasoli – dziwna persona dla której straciłam głowę i
serce(wcześniej myślałam, że jest z kamienia). Na moje
nieszczęście Doktor(ojciec Fasoli – nie pytajcie dlaczego akurat
tak Go nazywam) w chwili obecnej przebywa za granicą, zarabia na
swoją nową rodzinę, którą próbujemy ze wszystkich sił budować.
Łatwo nie jest – Szanowny Pan Doktor dzielnie znosi moje huśtawki
emocjonalne, które rozbijają Mu łeb ze wszystkich stron – dzięki
o Panie, że żyjemy w świecie rozwiniętym technologicznie i swoje
frustracje i inne jazdy wylewam przez fejsbuki, skejpy i inne cudeńka
służące do komunikacji. Niestety dosyć często będę również
wspominać o ojcu Chucky'iego – użyłabym tu wielu epitetów,
które przybliżyłyby wszystkim Jego postać, ale nie jestem w
stanie wymyślić ich tak ogromną liczbę - w skrócie - mściwy,
ingerujący w moje życie, z zapędami socjopatycznymi, krzywdzący
własne dziecko(myśli, że robi na złość mnie) damski bokser,
dzięki któremu mój nos jak i psychika są lekko skrzywione. W moim
życiu jest również Bąbel – kochany tatuś – emerytowany
wojskowy, który jakieś 3 lata temu przykleił się do fotela(razem
z pilotem, sudoku i kuflem browara) – taki mały-gruby tyran, który
uważa się za najmądrzejszego i najpiękniejszego człowieka na
świecie(czasem rozmawia z telewizorem „brzydszej baby od ciebie
nie widziałem”). Jest też Barbara – matka z krwi i kości –
pracująca w Niemczech, bywająca w miejscu zamieszkania raz na 3
miesiące, kochająca wnuki(posiada ich piątkę, szóste w drodze)
oraz swoje dzieci mimo tego, że czasem mówi, że ich nienawidzi –
poświęciła nam karierę zawodową rzucając robotę na rozkaz
swojego męża,a mojego ojca, dopiero 3 lata temu postanowiła
rzucić nas w pewnym sensie i zająć się wreszcie sobą, brawa dla
Barbary! Mam trzech braci: Spięty(starszy o 10 lat) ukochany
przewodnik po życiu – On mi dał pierwsze wino i inne używki –
tak żebym spróbowała. On wysłuchuje i radzi – najlepszy, ever!
Charaktery mamy całkiem do siebie zbliżone – najmłodsza z
najstarszym zawsze trzymali się razem. Jest i Robinson(7 lat
różnicy) – lubi wypić i iść spać – to tyle o Nim. No i
Kogucik(3 lata starszy) w chwili obecnej jesteśmy zamrożeni –
Kogucik niestety odwrócił się od nas wszystkich, poświęcił się
swojej rodzinie i teściom(ich portfele są grubsze od naszych)
zupełnie zapominając o rodzicach i rodzeństwu, dobry chłopak,
ale troszkę zmanipulowany – tęskni się za Nim strasznie. Oprócz
postaci, które wymieniłam będę pisać też o przyjaciołach i
znajomych rzecz jasna – na bieżąco będę przybliżać ich
postacie. Może wrócę jeszcze do siebie – nie pracuję, zasiłek
dla bezrobotnych daje niewiele oprócz czasu, którego mam multum –
pół roku temu zostałam wyautowana z fajnego miejsca pracy, dobrze
wspominam ludzi i czas tam spędzony, ale nie chcę wracać do
wspomnień coby mi żal dupy nie ściskał(boję się hemoroidów).
W chwili obecnej mieszkam z Bąblem, czekam na comeback Doktora
i wspólne kreowanie naszego jakże ciekawego, wspaniałego, szczęśliwego i pełnego sexu(dzieci nam już wystarczy) życia. Zacieram rączki na myśl o tym, że będziemy razem fizycznie, niezależnie czy w kraju czy poza nim(istnieje ewentualność na wyjazd mój, Chucky'iego i Fasoli – ale przed nami długa batalia z socjopatą). Teraz dzielnie czekamy na intensywny wzrost Fasoli i szczęśliwe rozwiązanie całych tych galimatiasów życiowych.
W chwili obecnej mieszkam z Bąblem, czekam na comeback Doktora
i wspólne kreowanie naszego jakże ciekawego, wspaniałego, szczęśliwego i pełnego sexu(dzieci nam już wystarczy) życia. Zacieram rączki na myśl o tym, że będziemy razem fizycznie, niezależnie czy w kraju czy poza nim(istnieje ewentualność na wyjazd mój, Chucky'iego i Fasoli – ale przed nami długa batalia z socjopatą). Teraz dzielnie czekamy na intensywny wzrost Fasoli i szczęśliwe rozwiązanie całych tych galimatiasów życiowych.
To
chyba tyle na dziś.
Ja tu jeszcze wrócę! Buzie bycze!:)
Zawsze lubiłam Cię czytać!!! :)
OdpowiedzUsuńja zawsze lubiłam Ciebie - nawet wtedy gdy się nienawidziłyśmy! <3 ;)
UsuńTy moja ulubiona Matko Polko :*
OdpowiedzUsuńjaka matko? ;) dziękuję!
Usuń